Sobotnie atrakcje Cavaliady
Trzeci dzień Cavaliada Tour w Warszawie
Dziś już ostatni dzień Cavaliady, ale my jeszcze żyjemy dniem wczorajszym. Największe atrakcje zaczęły się od godziny 16 i trzymały w napięciu do samego końca. Udało nam się zdobyć komentarz Kostrzewa Team zaraz po zwycięstwie całego cyklu zaprzęgowego! Sobotnie atrakcje Cavaliady nas nie zawiodły!
Kawaleria
Sobotnie atrakcje Cavaliady zawsze gromadzą pełne trybuny i zapewniają nie tylko niesamowite wrażenia, ale też moc spotkań z przyjaciółmi ze świata koni. O godzinie 16 zaczął się pokaz kawaleryjski, najpierw układ synchroniczny, mijanki po przekątnej w pełnej harmonii, które wywołały ogromny entuzjazm wśród publiczności. Wystarczyłby jeden błąd, a cała kompozycja nie miałaby szans. Kolejnym etapem były elementy z pozornikami, czyli np. ścinanie flag, przejazdy z lancą, zbieranie kółek lancą, ale najbardziej niesamowite, że wszystko w pełnym galopie. Przy tym wszystkim mogliśmy oglądać świetnie prowadzone i ujeżdżone konie.
Zaprzęgi – hit wieczoru
Najbardziej gorącą atmosferę soboty niezaprzeczalnie zbudowały zaprzęgi czterokonne, których wczoraj mogliśmy oglądać już finał. Zmagania były naprawdę zaskakujące i trzymające w emocjach. Elementy zręcznościowe nie sprawiały większych trudności świetnie wyćwiczonym teamom, jednak zdarzyły się zrzutki. Na szczególną uwagę zasługuje zwycięstwo Łukasza Hałupki, który był debiutantem na Cavaliadzie, a zaprzęgi czterokonne trenuje dopiero od roku. Omar, Legato, Roland oraz Hamlet zapewnili swojemu powożącemu najlepszy czas i czysty przejazd. 2 sekundy zaburzyły plany Bartłomieja Kwiatka i jego olśniewających ślazaków na zwycięstwo, a nawet wykluczając go z walki w drugiej turze. Finalnie podium po całym cykle Halowego Pucharu Polski w kategorii zaprzęgi czterokonne podium wyglądało następująco: 1. miejsce Adrian Kostrzewa razem ze swoim cudnym, doświadczonym teamem – Pluto 237, Pluto, XPegasu, Favory, 2. zajął Piotr Mazurek wraz z końmi Peloponez, Blizardem, Jaśminą i Inwe, a 3. – Bartłomiej Kwiatek i Aromat, Bazyli, Renesans oraz Passat. Całości towarzyszyła niesamowita atmosfera, gorący doping i świetnie dobra muzyka.
Udało nam się uzyskać komentarz mistrza – Adriana Kostrzewy!
– Jak wrażenia po zwycięstwie?
-Wrażenia są super, naprawdę było ciężko wygrać ten tour, ale myślę, że dzisiaj trochę przetasowało, bo do drugiego finału nie wszedł Bartek (przypis. Red. Bartłomiej Kwiatek), było to wyjście na zero. W pierwszym nawrocie mógł się pośpieszyć trochę i tak naprawdę zabrakło 2 sekund, żeby był w finale.
– To jeszcze pytanie o codzienne treningi koni zaprzęgowych, jak to wygląda?
– Trenujemy głównie w parach, a czwórki składam 2 razy w tygodniu. To są konie bardzo gorące, więc tak najlepiej się to sprawdza.
– A jak wyglądają Pańskie dalsze plany?
– Zaczyna się sezon otwarty, zobaczymy. Tymi końmi na pewno będę jeździł tylko puchar halowy, bo są to starsze konie, bardzo szybkie i zwinne, także nadajemy się do hali.
– A czy szykuje się jakiś nowy skład?
– Są w stajni konie, które trenują, ale zobaczymy w sezonie otwartym.
– Bardzo dziękujemy za komentarz.
Koniec wieczoru – sobotnie atrakcje Cavaliady skończone na Speed&Music
Ostatnią atrakcją wieczoru była konkurencja Speed&Music, na której zabrakło miejsc siedzących. Zawodnicy sami dobierali sobie muzykę, do której startowali. Przejazdy były bardzo ryzykowne, więc widać, że walczono o jak najlepszy czas, stąd często zdarzały się zrzutki. Największe show udało się zrobić Vladimirowi Beletskiyowi, który został przywitany głośną „Kalinką”. Widać, że świetnie się bawił, pomimo 25. miejsca w kwalifikacji. Upadku nie udało się uniknąć Maksymilianowi Wechcie, ale cieszymy się, że nic się nie stało. Konkurencję wygrał Krzystof Ludwiczak na koniu Sandra Blue z czasem 62 sekund. Sobota już za nami, a jednak nie możemy jej zapomnieć!