Wiosenny powrót
Czyli jak radzić sobie z powrotem do jazd na zewnątrz?
Miejmy nadzieję, że sezon halowy odchodzi od nas na dobre, a wraz z nim nadchodzi czas na jazdę na zewnętrznych placach! Hala ma swój urok, ale nie zaprzeczajcie, że treningi na dworzu to dopiero coś! Zwłaszcza, jeśli macie dobrze przystosowane do tego czworoboki, oczywiście z odpowiednim podłożem. Wiosenny powrót często wiąże się z nadpobudliwością i nadwrażliwość na różne bodźce u koni.
Dlaczego wiosenny powrót na zewnętrzne place bywa trudny?
Zacznijmy od tego, że lepsza pogoda i budząca się do życia przyroda, to najbardziej pierwotna natura koni. Nie da się zaprzeczyć istnienia pewnej nici łączącej te dwa czynniki. Rumaki mają więcej energii, czują nadchodzące zmiany i muszą jakoś się tego pozbyć, stąd też bierze się brykanie, szaleństwo, zapędzanie i rozkojarzenie. Tutaj przechodzimy do drugiego punktu. Konie na hali są na zamkniętym terenie. Liczba bodźców rozpraszających jest mocno ograniczona. Zewnętrzne place natomiast to moc atrakcji i straszydeł, które w sekundę wyhaczy Twój koń.
Jak temu zaradzić?
Wiosenny powrót nie musi być taki straszny. Pamiętajcie, że najważniejsza jest wasza cierpliwość i spokój. Zróbcie sobie jedną – dwie jazdy na luzie. Dajcie koniowi się wybiegać, pójdźcie na spacer, żeby mógł przyzwyczaić się do wszystkich otaczających go demonów. Nie oznacza to, że nie możecie jechać na kontakcie, nic z tych rzeczy. Po prostu warto powstrzymać się od bardziej wymagających rzeczy przez 2 pierwsze treningi, żeby koń miał czas poukładać sobie wszystko w głowie. Poróbcie przejścia z 7 sekundami stania, dużo galopów, nie tylko w mocnym ustawieniu, ale też na dłuższej szyi. Dobrze zrobią Wam oczywiście też drążki, aby odwrócić uwagę od innych, nowych rzeczy. Nie złośćcie się i nie denerwujcie, wszystko wróci do normy. Rumak to żywe stworzenie, potrzebuje czasu, żeby się przystosować. Jeśli skaczecie, możecie sobie postawić coś niewymagającego. Parkurom dajcie spokój na 2 treningi. Na pewno nie pożałujecie.