Zakup młodego konia
Plusy i minusy
Wielu z nas marzy o perspektywicznym, obdarzonym obszernym ruchem lub dużymi możliwościami skokowymi, a jeszcze do tego posiadającym świetne papiery rumaku. Jeśli nie mamy szczęścia lub sporej ilości gotówki, to równie dobrze można planować księcia na białym koniu. Nie da się jednak zaprzeczyć, że posiadanie takiego wierzchowca, daje ogrom możliwości i otwiera drogę do kariery sportowej. Jak się często okazuje, to nie pieniądze są największą przeszkodą, a umiejętności i wiedza, jak z takim rumakiem postępować. Zakup młodego konia ma dwie strony medalu.
Plusy
Po pierwsze, prawdą jest, że zupełnie inaczej pracuje się z rumakiem, którego sami robimy „pod siebie”. My decydujemy o tempie zajeżdżania, planujemy kolejne etapy pracy, widzimy efekty i wiemy, nad czym popracować, zanim będzie za późno. Co więcej, nie musimy się bać, że ktoś konia zepsuje, a przy surowym wierzchowcu nie jest to skomplikowane. Pracujemy z nim tak, aby w przyszłości tworzył z nami idealną harmonię. Po drugie, będziemy go znać lepiej niż można sobie wyobrazić, a on powinien wiedzieć, czego chcemy. Faktem jest to, że przy takiej drodze naprawdę buduje się duża więź między człowiekiem a koniem. Przypomina to wychowywanie dziecka, które z nami będzie stawiać pierwsze kroki. Nie będzie trzeba się obawiać złych nawyków, wprowadzonych przez inne osoby, błędów u podstaw w zajeżdżaniu popełnionych przez obcych. Kolejnym plusem jest także dłuższy czas użytkowania rumaka i możliwość spędzenia z nim większej części życia. Świadomość, że nasz przyjaciel może pożyć jeszcze np. 26 lat, a nie 15, niezaprzeczalnie brzmi świetnie.
Minusy
Zakup młodego konia to ogromna odpowiedzialność! To, że dobrze idzie nam praca z doświadczonym partnerem treningowym, którego jeszcze często nadzoruje trener, nie oznacza jeszcze gotowości na posiadanie kilkuletniego, niezajeżdżonego rumaka. Młode konie są jak dzieci, szybko się uczą, ale i nie grzeszą cierpliwością do jeźdźców. Charakter jest rzeczą zupełnie odrębną, ale każdy taki przypadek w nieodpowiednich rękach w końcu się zbuntuje. Czy ktoś chciałby znosić niestabilną rękę, która ciąganiem próbuje zakomunikować swoje żądania? Albo osobę, która jako środkiem rozmowy posługuje się kopnięciami? Decydując się na zakup młodego konia, musimy być świadomi, że bardzo łatwo jest go zepsuć, czyli nauczyć błędu. Późniejsze korekty u podstaw są bardzo ciężką pracą. Łatwo także przeciążyć konia, nie wiedząc, jak trenować młodego przyjaciela. Nieważne, czy znajdziemy czempiona, czy zwykłego gniadosza z podwórka, krzywdę możemy wyrządzić taką samą. Jeśli jesteśmy pewni swoich umiejętności i są one potwierdzone przez wykwalifikowane osoby, to możemy podjąć się tego wyzwania. Warto jednak zawsze korzystać z rad zawodowców w tej dziedzinie.